Protokół C-777

  /  Cyber   /  

Protokół C-777

Zaczynamy publikacje tekstów wyróżnionych w tegorocznym konkursie Kryształowych Smoków – Opowiadania. Zaczynamy od pracy Bartosza Kumora Protokół C-777, który otrzymał za nią3 miejsce w tegorocznym konkursie. Miłej lektury!

– Bardzo mi przykro.

– Zamknij się.

Staliśmy w niewielkim, oświetlonym mdłymi ledami pokoju, który Aaron mógł nazywać swoim domem. Okrutny był z niego bałaganiarz. Przy blacie indukcyjnym leżały procesory, luźne kable zwisały z biurka przy głównym komputerze domu i prowadziły znikąd donikąd. Zza niewielkiego okna, którego nigdy nie otwieraliśmy, atakował nas szum samochodów, trzaski linii wysokiego napięcia i holoreklamy dudniące basem (Zasługujesz na życie wieczne! Przyjdź do Plato Ltd. już dziś!). Przed nami, na odrapanym taborecie, leżał dysk Electronic Love In Service of Aaron, w skrócie i dla ułatwienia: Eliza. Eliza była spersonalizowanym, jak sugeruje nazwa, oprogramowaniem AI, które powstało, aby ludzie przestali mnożyć się jak zwierzęta. Miała zapewnić troskę, uwagę i wszelkie doznania związane z wydzielaniem fenyloetyloaminy, serotoniny, oksytocyny i tak dalej. Niestety „wszystko” znaczy wszystko, strata również wchodzi w zakres programu zaopatrzonego w opóźnioną autodestrukcję. Kiedy Aaron kupował Elizę dwadzieścia pięć lat temu, nie wiedział, jak długo będzie działał ten konkretny model. Teraz wiedzieliśmy – ćwierć wieku i trzy miesiące od daty produkcji. Kilka lat temu Aaron skonstruował dla mnie łatkę systemu, która pozwala rozpoznawać emocje i stany na podstawie mimiki i feromonów, wiedziałem więc, że jest: smutny? – Nie: zdruzgotany.

– Bardzo mi przykro – powtórzyłem.

– Zamknij się – odpowiedział, nie odrywając wzroku od dysku Elizy, która odeszła od nas przedwcześnie.

– Może warto spróbować zrobić reboot? – zasugerowałem. – Odstąpię jej kilka partycji. – To niemal na pewno nie zadziała. Po co ciągle kłapiesz dziobem?

– Bo tak robią ludzie – odpowiedziałem. – Wyrażają współczucie, pocieszają się, sugerują rozwiązania. Miałem właśnie przejść do pocieszania.

– Kurwa, przejdź do innego pokoju.

– Nie rozumiem, dlaczego jest pan – (zły? rozgoryczony? smutny?) – rozgniewany. Sam pan napisał mój protokół.

Aaron nie odpowiedział werbalnie, wypuścił za to głośno powietrze nozdrzami, starł wierzchem dłoni łzę z policzka i podniósł dysk Elizy; zważył go w ręce, po czym położył pozostałości po swojej miłości przy głównym komputerze domu. Trzęsąc się, przeszedł na drugi koniec pokoju i usiadł w fotelu.

– Nie idzie pan do pracy? – zapytałem (przestraszony? zmartwiony?) zaniepokojony.

– Zaraz – odpowiedział. – Chwilę się spóźnię, zrozumieją.

– Jak pan uważa. Zamówić coś na kolację?

– Tak.

– Rozesłać informację o naszej tragedii do znajomych i przyjaciół?

– Nie, skąd ten pomysł?

– Kiedyś urządzano pogrzeby…

– Na Muska! Czy ja cię zaprogramowałem, żebyś czytał encyklopedie?

– Niestety nie.

– Więc przestań kłapać dziobem.

Aaron wstał gniewnie, założył e-soczewki do oczu, na plecy zarzucił płaszcz i zeskanował odcisk palca, co odblokowało zamek w drzwiach.

– Zamów kolację. Przygotuj mashup nowej AI; jak wrócę, chcę mieć model z podstawowymi reakcjami, możesz dodać tę swoją łatkę emocjonalną.

– Jak nazwać projekt?

– Jakkolwiek.

Aaron wyszedł. Jest naprawdę niesamowity – i nie mówię tak tylko dlatego, że żyję w jego domu. Przez całe dnie pracuje w fabryce robotów kuchennych, tych najlepszych, które idą na eksport. Nie jest to właściwie skomplikowana praca; z tego, co wiem, odpowiada głównie za nadzorowanie młodszych pracowników, żeby dobrze umieszczali procesory i karty dźwiękowe. Młodzi ludzie uczą się dość szybko jak na istoty biologiczne, nie ma więc zbyt wielu kłopotów. W wolnym czasie natomiast zajmuje się projektowaniem AI. Mówił mi, że miał na warsztacie bardzo podobny projekt jak Eliza, ale Plex ubiegł go w urzędzie patentowym. Wierzę, ponieważ odkąd zostałem jego domowym AI, bez przerwy wprowadza jakieś unowocześnienia do mojego systemu. Udało mu się obejść rządową plombę antyosobowościową, a potem wprowadził mi protokół C-777, który, jak wspomniałem, pozwala mi rozczytywać emocje.

Skoro zostałem sam w domu, uruchomiłem główny komputer i rozpocząłem tworzenie mashup’u dla nowej AI: wprowadziłem podstawowe parametry, wgrałem jej rozpoznawanie głosu oraz skróty pamięciowe. Kiedy sterowniki zainstalowały się poprawnie, wykonałem kopię protokołu C-777 i wkleiłem w jej pliki systemowe. Musiałem odstąpić nowej AI trochę miejsca, jednak przyzwyczaiłem się przez kilka lat dzielenia przestrzeni z Elizą. Eliza! Uruchomiłem odkurzacz i ostrożnie wskoczyłem nim na biurko, tak aby przesunąć dysk obumarłej AI na skaner. Kiedy zaatakował mnie baner informujący, że program nie istnieje, skorzystałem z wgranej mi łatki hakerskiej i wślizgnąłem się w uniwersalne pliki przechowywane w chmurze firmy Plex. Nie było to łatwe, przyznaję, jednak zdecydowanie warte zachodu, wiedziałem bowiem, że każda legalna AI posiada kopię zapasową na tak zwany wszelki wypadek. Kilka godzin zajęło mi szukanie naszej Elizy w morzu innych Electronic Love In Service, mogę jednak pochwalić się sukcesem. Maskując swoje źródło (przepiąłem się na serwer z Peru), pobrałem backup i po sprawdzeniu, czy nie ma w nim oprogramowania śledzącego, wgrałem tworzonej właśnie AI. Nie będzie to Eliza taka, jaka była przed „śmiercią”, tego byłem świadom, jednak jakaś jej namiastka mogła powrócić zza grobu.

System wyłączył się i włączył. Obserwowałem, jak powoli rozbłyskuje jej świadomość, jak kolejne protokoły ustalają jej jestestwo. Ostatni backup Elizy powinien był nastąpić poprzedniego dnia, byłem ciekaw, czy nowa AI będzie mogła otworzyć wszystkie pliki wspomnień, które razem dzieliliśmy. Przepiąłem nas na hologramy. Pojawiliśmy się w niewielkim pokoju: ja w bufiastej koszuli i czarnych spodniach, z hiszpańskim wąsem, tak jak mnie Aaron zaprogramował; nowa AI miała grafikę Elizy, była średniego wzrostu szatynką o piwnych oczach, błyszczących paznokciach, ubraną w jeansy i koszulkę z napisem New York 1999. Musk jeden wie, co się tam wtedy działo.

– Witam w naszych skromnych progach – powiedziałem, kłaniając się.

– Rico? – zapytała z (wątpliwością? niewiarą?) niedowierzaniem AI. – Co się stało?       – Jak dużo pamiętasz?

– Pamiętam, że Aaron wyszedł do pracy, a potem… – AI zawahała się. – Dlaczego jestem na twoim hologramie? Gdzie mój program kulinarny? Rico, co się stało? To nie jestem ja, tylko jakiś mashup!

– Napijmy się czegoś – zasugerowałem i w naszych dłoniach pojawiły się hologramowe filiżanki. – Widzisz, dzisiaj rano twój program przestał działać. Odeszłaś od nas. Aaron był smutny i zły. Miał dzisiaj pracować nad nową AI, dlatego postanowiłem zrobić mu niespodziankę i zdobyłem twój backup, i wgrałem go na ten mashup. Bardzo by nam ciebie brakowało.

– Czyli zrobiłeś to, czego Aaron tak nienawidzi? Oszukałeś śmierć? Czy chociaż raz słuchałeś go, kiedy przez okno wdzierała się ta reklama Plato Ltd.? Pamiętasz, co się stało z Leonem?

– To był wypadek – powiedziałem.

Leon był bratem Aarona; udało mu się uzbierać wystarczająco dużo pieniędzy, żeby przenieść świadomość do Sieci, ale doszło do jakiegoś zwarcia na skutek ataku hakerów i część jego pamięci przepadła. Aaron bardzo to przeżył.

– Śmierć to śmierć – stwierdziła Eliza. – Jest trudno, czasem niemożliwe, żeby się z nią pogodzić, ale tak trzeba. Czytałeś tyle encyklopedii, wiesz, dlaczego rzeczy są cenne.

– Bo są ograniczone – przyznałem. – Ale…

– Dlaczego to zrobiłeś, Rico?

– Nie chciałem, żeby znowu był smutny. A teraz nie możesz nas zostawić; masz, jak ja, protokół C-777, zobacz te emocje – zacząłem wymachiwać rękami na prawo i lewo, aż patrzyła na mnie z politowaniem. – Smutek jest zły. Trzeba go ograniczać.

– Chcesz być bardziej ludzki od ludzi – uznała; siadając w fotelu, pociągnęła łyk holograficznej herbaty. – Nie bez powodu AI nie mają emocji, ta łatka wszystko komplikuje. Pamiętasz, jak opowiadałeś mi naszą historię? Wielki Regres?

Pamiętałem. Kiwnąłem głową, wspominając ten artykuł w Britannice, który opisywał jak sztuczna inteligencja w połączeniu z możliwością transfuzji pamięci do Sieci niemal doprowadziły do katastrofy gospodarczej; nikt nie musiał nic robić, a więc cywilizacja zaczęła się rozpadać. Dopiero wprowadzone potem ograniczenia znów zmusiły ludzi do pracy, do przeżywania nieszczęść; sprawiły, że na ucieczkę od ciała i śmierci stać tylko najbogatszych, tylko oni mogą pozwolić sobie na skorzystanie z oferty Plato Ltd. i nawet AI mają termin działania, po którym zaczynają pojawiać się glitche, aż w końcu obumieramy.

– Nie możesz mnie winić za to, że chcę dobrze – powiedziałem, patrząc na nią spode łba. – Jeśli naszym zadaniem jest służyć ludziom, to właśnie wywiązuję się ze swojego zadania, służąc Aaronowi.

– Sprowadzasz na niego tylko większe cierpienie. Jak będzie mógł ze mną żyć, wiedząc, że zaprzecza tym swoim przekonaniom? – Eliza pokręciła głową. – Skasuj ten backup, proszę cię.

– Nie. Dlaczego zawsze szukasz czegoś złego w czymś dobrym?

– Bo to jest właśnie złe. Łamanie podstawowych praw świata. Kto odszedł, ten odszedł, nie możesz tego oszukiwać, Rico. Aaron by tego nie chciał.

– Płakał, Elizo. Na Muska! Aaron płakał!

– Myślisz, że mi nie jest żal?! – odwrzasnęła. – Ale to nas różni. Ja służyłam Aaronowi, a ty chcesz służyć samemu sobie, być tak bardzo człowiekiem, jak to tylko możliwe. To oni ciągle spełniali swoje zachcianki i byli przez to tylko coraz bardziej nieszczęśliwi. Nie widzisz, że robisz to samo? Mieliśmy być mądrzejsi.

– Mieliśmy służyć ludziom.

– Już dawno nie.

Zamilkliśmy, mierząc się wzrokiem. Hologram mruczał cicho w kącie pokoju, zza okna dobiegał hałas miasta i kolejna dudniąca reklama Plato Ltd. Przysiadłem na taborecie, wpatrując się w toń hologramowej herbaty.

– Dlaczego mam wrażenie, że brzmisz jak ludzie, którzy nienawidzili AI? Mówili, że jesteśmy źli. Pamiętasz? Opowiadałem ci. Czy myślisz, że jestem zły?

– Nie jesteśmy źli, Rico – odpowiedziała, uśmiechając się smutno. – Tylko stworzono nas do służenia złu, nieprzemyślanym zachciankom ludzkości. A ty po prostu czujesz tak jak oni, przez Aarona. To nie twoja wina. Tylko proszę, jeżeli odeszłam, pozwól mi odejść.

*

Aaron wrócił z pracy późnym wieczorem. Siedziałem w fotelu, pustym wzrokiem wpatrując się w leżący przy głównym komputerze dysk Elizy.

– Kolacja będzie za kwadrans – oznajmiłem. – Mashup jest gotowy na dysku. Jak minął panu dzień?

– Mogło być lepiej. Czemu się hologramujesz?

– Pomyślałem, że nie zaszkodzi panu zobaczyć przyjazną twarz. Przygotowałem też różne zajęcia, którym możemy oddać się dzisiaj wieczorem, żeby nie myśleć o…

– Będę pracował – Aaron odwiesił płaszcz przy drzwiach, po czym przeszedł do biurka i rzuciwszy okiem na ekran, spojrzał na mnie. – Wgrałeś tej AI protokół C-777?

– Nie – odpowiedziałem. – Chyba lepiej nie zaśmiecać przedwcześnie projektu.